To jedna z wielu rzeczy o których zapomniałam pisząc tamtego posta, ale ten już będzie w miarę czytelny bo dzisiaj nie było aż tak źle. No dobra-możecie mówić że nikt się przecież nad mną nie znęcał, ale czy takie małe złośliwości są w porządku? Nie wiem czy po prostu nie chce się przyznać do lenistwa czy to ma jakiś inny sens ale dzięki tym docinkom coraz bardziej zamykam się w sobie//
Jarszał to kolejny ziomek z klasy z którym przyjaźnie się od pierwszej klasy podstawówki (było nas tylko dziewięcioro w klasie więc..) bardzo się przez ten czas zmienił: najpierw był małym pulchnym wrzodem na dupie klasowego kujona. To jego pierwszego naśladował. W wakacje przed gimnazjum schudł i zaczął kozaczyć no i przez jakiś czas czuł do mnie mięte ale podziękowałam (stchórzyłam, uciekałam przed nim aż się znudził) więc znalazł sobie taką jedna ale nie ogarnął i zaraz kręcił z drugą i trzecią i tak jakoś wyszło że jedna wysłała mi jego sweet zdjęcie "only 4u my lov" i tak jakoś wyszło że każdy zaraz miał je na tapecie. Tak moja wina ale nikt mi tego nie udowodnił. Miał za swoje. Teraz jeszcze więcej się uczy i nie ściąga na testach ale ściąga szpan od innych. Jak Tomeczek szpanował grafiti to Jarszałek też, Tadeczek grał na harmonijce to Jarszałek też i tak samo było z kartami, gitarą, koszykówką itd. Biedaczek pogubił się i zapomniał kim jest. Jaki był jak widać też bo kiedy kupiłam sobie wielką kanapke i jadłam ją na raty a on myślał że wpier*alam jedna za druga to podlazł szturchnął mnie w mój taki sobie średni brzuch
- Może czas skończyć z tymi kanapeczkami? \\
na tej samej przerwie Koral i Pokar jedli batony i oczywiście gdy zostawiłam swój cenny plecak przy nich, wypakowując na polskim książki znalazłam w kieszonce papierki ze słodyczy. Mimo wszystko trochę mnie to zirytowało i trzymając je w ręce głośno spytałam "kto..?" moje mściwe spojrzenie omiotło klasę i zatrzymało się na odwróconej do mnie Psiej. Chociaż to Koral i Pokar byli pierwsi w kolejności do odszczału to każdy mógł to zrobić. Patrzyła prosto na mnie a że jest "aktorką" mogła udawać niewiniątko.
PP- to nie ja.
ja- no wiem to pewnie Koral
PP- to co się krzywo patrzysz
Ten kto uśmiechał się pytając kto zrobił mu wnerwiający żart niech pierwszy rzuci kamień.
Strasznie się wkurzyłam. To co się ona krzywo patrzy. Wszyscy słyszeli i tylko ona się odwróciła. Tak wiem że to nic ale akurat jej dzisiaj główka nie bolała więc mogła być milsza. Ja zawsze staram się być miła a gdy akurat coś mi odwali to zaraz mają problem. Ja w tamtej chwili siedziałam cicho. Nic nie powiedziałam bo Koral i Pokar poszli robić jakiś projekt więc na szczęście tego nie widzieli. Pan od informatyki ich zwolnił żeby coś zmontowali chyba, Pokar akurat się do tego nadaje ale co Koral tam robił to nie wiem. Oni to też taka przeklęta para papużek nierozłączek. Jak jedno cos powie drugie przytaknie a jak pada pomysł wypadu do kina to pierwszy proponuje zaproszenie drugiego. Pokar zjawił się dopiero w gimnazjum i mało o nim wiem chociaż oficjalnie zaliczam się do tej paczki.
PACZKA:
POKAR- SEKRETARZ
KORAL- MAŁY SCOOBY DOO
OBMA- KOMIK
JA- TAK SOBEI JESTEM
PSIĄ-PSUŁA- NIE WIEM PO CO ALE
ONI CHYBA JĄ LUBIĄ
PATROLA- TEŻ JĄ LUBIĄ\\
.
kropa. Psią-Psiuła tak samo jak jak chce iść na humana ale bierze sobie za osiągnięcie- udowodnienie że ona się do tego lepiej nadaje. Kiedy przez jakiś czas pisałam fanfiction o hp i wielu osobom się to podobało ona od razu wzięła się za pisanie dramatu o igrzyskach z wampirami altruistami i wilkołakami w roli głównej. No dobra to co teraz wymyśliłam było by ciekawsze, ona pisała ff o Zmierzchu. Jednak nie o to chodzi. Poszło o krope po jednostce litra. Tak, serio. Ten epizod trwał krócej niż opowiadanie o nim ale myślę że warto go opisać. Na matematyce kolega obliczał ile potrzeba litrów farby żeby dwa razy pokryć dwie wieże i gdy w końcu po wielu obliczeniach okazało się że potrzeba 27 litrów i gdy zmęczony kończył pisać ostatnią linijkę obliczenia dziewczyny (PP i Parola) upominały się o niezbędną kropkę po "l" i gdy Baryłka- nasza pani od matematyki i mistrzyni interpunkcji przekonywała je że jest niepotrzebna trochę się śmiały, trochę przytakiwały ale zajmowały się głównie purpurowieniem na twarzy. Mam nadzieje że to ja byłam po prostu nie żywa i coś mnie ominęło bo to wydawało się być mało śmiesznym żarcikiem.\\
UWAGA OSTATNIA HISTORYJKA
Na angielskim siedziałam jak zwykle z Obmą- moją najlepsza przyjaciółką ale taką na serio bo nigdy się nie pokłóciłyśmy ale często się kłócimy i często opowiadając coś, jak myślałyśmy głupiego druga przyznaje się że też czasem wyobraża sobie co by zrobiła gdyby mogła wybrać między zabiciem rodzeństwa a zastrzeleniu trzech przypadkowych osób. Mamy tez dziwną fobie przez którą brzydzimy się siebie nawzajem dotknąć co nie jest spowodowane niczym konkretnym.\\Przyniosłam do szkoły laser do zabawy z kotem dla niej bo była ciekawa czy jej kocur też na niego reaguje ale sprawdzałyśmy tez jak inni uczniowie na niego reagują. I ta ostatnia lekcja w czwartki jest taka luźna bo prowadzona z jakiegoś powodu przez naszą nie oficjalną nauczycielkę która nas prawie nie zna. Siadłyśmy w ostatniej ławce i jak przychodzili do tablicy pisać zdania świeciliśmy im po rękach. Mało kto zwrócił na to uwagę ale gdy nauczycielka to zauważyła to zanim cokolwiek powiedziałyśmy przyznał się do tego taki jeden Piger który słynie z krótkich wypowiedzi, butów na każdą okazje, rudej brudki i tak samo jak Akorna, częstego znajdowania się w centrum uwagi. O mało nie udusiłam się ze śmiechu gdy Jerania (nauczycielka) zobaczyła czerwoną kropkę i niewinnego Pigera przy tablicy. Ogólnie cała lekcja minęła w takiej atmosferze.
P.S. sama nie używam interpunkcji :) prawie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz